Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Śro 16:47, 21 Mar 2018    Temat postu: SULTAN

cpunow. Ja umiem wywachac, co dosypano do drinkow, wy nie. A jesli zacznie sie dziac cos

niedobrego, nie wtracajcie sie w to. Dajcie mnie sprawe zalatwic. Skoro juz trafil wam sie dziwaczny

przyjaciel wampir, to rownie dobrze mozecie miec z tego jakas korzysc.

Shane nic nie powiedzial, ale Claire widziala, ze mial na koncu jezyka jakas mocno uszczypliwa

uwage. Cieszyla sie, ze jej nie wypowiedzial. Milo bylo znow poczuc sie jak czworka przyjaciol, a nie

czworka ludzi, ktorzy lada moment rozejda sie kazhde w swoja strone.

-Cos jeszcze, tato? - spytala Eve. Michael pocalowal ja, bardzo lekko, zeby nie zmazac

szminki.

-Tak. Wygladasz tak, ze ma sie ochote cie manicure kabaty
schrupac. Obiecaj mi, ze bedziesz o tym

pamietac.

Claire nie wiedziala, czy ma sie usmiechnac, czy zadrzec i zobaczyla, ze Eve tez nie moze sie

zdecydowac.

Dom Morrellow wygladal jak Tara z Przeminelo z wiatrem, ale po przemarszu wojsk

Shermana. Claire patrzyla jak oniemiala na tlum pijanych chlopakow z jakiejs studenckiej korporacji,

ktorzy potykajac sie, szli podjazdem, wrzeszczac cos, czego nic mogla zrozumiec, i niosac... kanape.

Wrzucili ja do wielkiej fontanny przed domem. Najwyrazniej zamierzali przeniesc tam

wiekszosc mebli z salonu. Niektorzy imprezowicze juz porozsiadali sie na fotelach, moknac w

pioropuszach wody, a teraz dwoje czy troje rzucilo sie, ze smiechem, na mokra kanape.

-No to... - odezwal sie z szacunkiem Shane - to juz przechodzi ludzkie pojecie. Podoba

mi sie.

Impreza byla totalnie szalona. Cala czworka stala razem obok samochodu Michaela z

przyciemnionymi szybami i przygladala sie wszystkiemu z podziwem. Dom jarzyl sie swiatlami,

hawajskie pochodnie chwialy sie niepewnie na calym trawniku, a imprezowicze byli doslownie

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group